piątek, 30 grudnia 2016

Andrzej Różycki, Kilka słów o Zosi Rydet, 2016

Okładka katalogu z wystawy w Muzeum Sztuki w Łodzi, 1999, kurator K. Jurecki

Przymierzając się do filmu o Zosi Rydet, projektując, dokumentując i opracowując scenariusz, już wtedy miałem świadomość , że jest fotografikiem wyjątkowym i wybitnym. Co istotne, co mnie mobilizowało to to, że chodziła podobnymi drogami co moja twórczość filmowa. Wędrowała drogami („nieskończenie dalekimi…”) głównie wiejskimi,  by w końcu zachodzić radośnie do chałup wiejskich. Jak dla pewnych osób wiadomo moją tematyką była kultura i sztuka, religijność ludowa. Te ścieżki i drogi twórcze ukierunkowane na człowieka wsi to podstawowa wspólnota obszarów poznawczych i twórczych.
Po śmierci artystki dosyć łatwo było stwierdzić, że straciliśmy tak naprawdę największą i najpracowitszą artystkę fotografii lat powojennych w Polsce. Jak się posiadło świadomość, że się straciło wybitnego twórcę, to dla „fotozofa” pozostaje poważny obszar do analiz i refleksji, studiów na czym ta wielkość polega. Przyjęcie tytułu „fotozofa” zdecydowanie zobowiązuje i wymusza uważniejsze przyjrzenie się każdej wartościowej twórczości fotograficznej. Przy refleksji nad twórczością Zofii Rydet uważałem, że te pytania i zastanowienia muszą być uważniejsze i głębsze. W różnych stadiach badania pojawiają się nowe pytania. Skąd w jej dziełach jest tak potężna siła zapadania w pamięć odbiorcy? Skąd tyle determinacji, wręcz utopijnych marzeń wykonania nieskończonych „Zapisów..” ludzi i wnętrz. Itp.,itd. I w tym myśleniu pozostaje więcej pytań niż odpowiedzi.
Mając po swojej stronie przychylność i zrozumienie spadkobierców spuścizny przekazanej w całości w ręce Zosi Augustyńskiej „wnuczce” (z linii brata), by lepiej zrozumieć fenomen twórczości Zofii Rydet z ochotą podejmowałem trud robienia nowych kuratorskich wystaw (w sumie powstało ich kilkanaście). Za każdym razem starałem się zrozumieć fenomen twórczości przez dawanie sobie nakazu pisania tekstów analityczno – teoretycznych. I tak już mi trochę zostało jak widać na stałe. W Fundacji im. Zofii Rydet mam „etatowy” status kuratora i tym samym propagatora jej dokonań.
Zrealizowany film „Nieskończoność dalekich dróg…” tytuł zaczerpnięty z jednego z jej istotnych cykli, z jednej strony przy kolejnym pokazie i snuciu wspomnień o artystce może mnie męczy – z drugiej strony mobilizuje i zobowiązuje do budowania pamięci o jej wiekopomnych dziełach.

kwiecień 2016                                                          

Andrzej Różycki jest znawcą twórczości Zofii Rydet. Był także kuratorem kilku jej dużych wystaw. Często w nietypowy sposób podchodził do analizowanego problemu, o czym świadczyła ekspozycja Nożyczki a Zofia Rydet, na pokazał także prace rozpoczęte i nieskończone, ale jak najbardziej słusznie. 


Okładka katalogu, Nożyczki a Zofia Rydet, 2010, Galeria 87, Łódź, kurator Andrzej Różycki


Tekst Andrzeja Różyckiego z katalogu, s.nlb

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz